Przy naszym ogrodzeniu rosną stare, prawie czterdziestoletnie lipy. Ciągle odłamują się z nich gałęzie, zasłaniają słońce warzywnikowi, coraz bardziej przechylają się na naszą stronę. Ekipa, która budowała ogrodzenie sugerowała usunięcie, bo szkoda takiego ładnego ogrodzenia „jakby co”. Udałam, że nie słyszę. Bardzo dobrze za to słyszałam wczoraj bzyczenie tysięcy (milionów?) pszczół, które próbowały zebrać nektar i pyłek z tych trzech lip. To bardzo charakterystyczny dźwięk, jakby szum, buczenie. Uwijały się tak do 21. Może to naiwne, może śmieszne, ale naprawdę się wzruszyłam. Byłam też strasznie dumna, że mogliśmy dla nich to zrobić – zostawić te trzy lipy, które dają im tyle pożywienia.

Bardzo lubię nowoczesne ogrody, proste linie, symetryczne nasadzenia, geometryczne formy. Niestety takiego ogrodu nigdy raczej mieć nie będę. Po pierwsze lubię tak wiele roślin, że nie potrafiłabym zrezygnować z radości patrzenia na nie jak kwitną tylko dlatego, żeby ograniczyć liczbę gatunków w ogrodzie, zapewniając mu właściwą elegancję. Po drugie – zapylacze. W tym roku strasznie wkurzała i jednocześnie zachwycała mnie driakiew, która wyrosła na jednej z rabat. Sama ją tam posadziłam (właśnie z myślą o owadach), ale wtedy była mniejsza, jakaś taka kompaktowa, sięgała nie wyżej niż do kolan. Tymczasem w tym roku wszystkie trzy sadzonki wyrosły na giganty, zupełnie nie pasujące do tej części ogrodu. Masakra. Już myślałam, żeby wyciąć, ale kiedy zbliżałam się do rośliny z sekatorem zobaczyłam ile trzmieli, pszczół i bzygów uwija się na jej kwiatach. Nie mogłam im tego zrobić :). Została. Wycięłam dopiero przekwitnięciu. Przesadzać nie zamierzam. W pobliżu ustawiłam jednak domek dla trzmieli, żeby chłopakom łatwiej było przetrwać zimę.

Za naszym ogrodzeniem rośnie wielka dzika róża. Rośnie mało powiedziane! Ona dominuje okolicę 😉 Co ja się co roku naklnę jesienią przycinając gałęzie, na których kwitła, a zostawiając te świeżo wypuszczone. Nie mam drugiej róży, która miałaby tyle kolców i tak się broniła przed jakąkolwiek ingerencją. Klnę, przycinam i zostawiam ją dla pszczół. W czerwcu to ich ulubiona stołówka.
Kilka lat temu kupiliśmy pierwszy domek dla pszczół murarek. Nie to, że mieliśmy jakoś szczególnie taką potrzebę, namówił nas znajomy. Jak ja mu jestem wdzięczna, że namówił. Teraz co roku czekamy 10 kwietnia, bo właśnie w okolicach tego dnia maluchy się wykluwają. Z jednego domku zrobiły się cztery, część zapełnionych słomek rozdaliśmy znajomym. Kto raz miał do czynienia z murarkami, ten na pewno się w nich zakocha.

Po co męczyć się z chorobami warzyw, skoro można tak łatwo zwalczyć je opryskiem? Ok ok, chodzi o nasze zdrowie, nie pryska się chemią tego, co potem się zjada. A wiecie, że ponad połowa gatunków pszczół w Polsce zagrożona jest wyginięciem i główną przyczyną tego są właśnie opryski? Czy to nas w ogóle dotyczy? Niestety tak. Nie chodzi tylko o to, że nie pogapimy się na pszczoły uwijające się przy kwitnących w ogrodzie roślinach, bo ich nie będzie. Chodzi też o to, że pszczoły zapylają rośliny, które potem wytwarzają równego rodzaju „owoce” – nasze pożywienie. Bez zapylenia nie ma „owocu”, nie ma zatem co jeść. Jeśli zginą pszczoły, my też zginiemy.
„Największym problemem dzisiejszych pszczół jest współczesne rolnictwo, nastawione przede wszystkim na zysk i jak największe efekty, nie zawsze z dbałością o środowisko naturalne. Chodzi tu przede wszystkim o środki ochrony roślin – substancje chemiczne, które mogą mieć bardzo szkodliwy wpływ na pszczoły. Jeśli wylatują one na pożytki, które niedawno były pryskane środkami chemicznymi, szybko można zauważyć u nich objawy zatrucia. Nie trzeba długo czekać, by masowo zaczęły ginąć całe rodziny pszczele.” – alarmuje portalpszczelarski.pl
To wcale nie znaczy, że problem dotyczy tylko rolnictwa i wielkiej skali. Decyzje każdego z nas mają znaczenie. Nie pryskaj chemią, a jeśli już musisz, przestrzegaj terminów, które nie zagrażają pszczołom.
Każdy z nas może pomóc pszczołom:
- posadź jak najwięcej roślin miododajnych
- ustaw specjalne poidełka dla pszczół, ale uwaga! Nie mogą mieć odkrytego lustra wody. Najlepiej naczynie wypełnić keramzytem lub mchem i uzupełnić wodą
- rozstaw w ogrodzie domki dla dzikich zapylaczy
- postaraj się zrezygnować z chemii w ogrodzie
