Skip to main content

Koło grudnia biorę się za zmianę dekoracji jesiennych na świąteczne i nagle okazuje się, że połowa mojego garażu jest wypełniona dyniami. Jakoś szkoda mi je wyrzucić, bo są jeszcze całkiem dobre (o ile przymrozek się z nimi nie rozprawił), ale jako, że spędziły parę chłodnych nocy na dworze to zwykle mam obawę, czy dam radę długo je przechować.

Walka o #zerowaste do czegoś zobowiązuje 🙂

Dynie, które hodujemy, zwykle są w stanie poleżeć nawet do wiosny, sukcesywnie po nie sięgamy od września do maja. Przy zbiorach trzeba tylko uważać, żeby nie uszkodzić skórki i zostawić ogonek. Te z dekoracji staram się jednak jak najszybciej przerobić, albo przygotować na świeżo, albo zamrozić. I tu doskonale sprawdza się przepis na puree z dyni. Jest banalnie prosty do wykonania, a dostarcza nam materiał na wiele pysznych dań, ciast i deserów. Wystarczy wyjąć z lodówki zamrożony pakiecik.

Składniki:

  • dynie – tyle ile chcemy przerobić. Średniej wielkości okaz wystarczy na dwie blaszki i ok. 4-5 szklanek puree

Wykonanie:

  • piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni Celsjusza
  • dynię myjemy i przekrawamy na pół. Wyjmujemy miąższ i nasiona.
  • całość kroimy na mniejsze kawałki, optymalne będą paski o szerokości max. 2-3 cm
  • paski układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (nie solimy, nie natłuszczamy olejem – dzięki temu nasza dynia będzie uniwersalna, przyda się zarówno do słodkich, jak i wytrawnych dań)
  • pieczemy ok. 25 min ( w zależności od grubości pasków). Przed wyjęciem z piekarnika warto sprawdzić wykałaczką, czy dynia jest miękka
  • zostawiamy do ostygnięcia, a następnie obieramy ze skórki, która powinna bardzo łatwo odchodzić (Hokkaido nie potrzebuje obierania)
  • w dużej misce blendujemy dynię na gładką masę, bez grudek
  • porcje o pojemności ok. jednej szklanki pakujemy do woreczka i wkładamy do zamrażarki.Prawda, że proste?