Pomyślałam, że będzie dobrze już w momencie, jak samolot zniżył się do lądowania. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej ilości zieleni w pobliżu lotniska. Wyglądało to tak, jakby ktoś rozlał zieloną farbę na ogromny teren. To wrażenie już na “poziomie gruntu” tylko się pogłębiło. Kiedy jesteś na Sri Lance, nawet w mieście masz wrażenie, że otacza Cię dżungla.
Cieszę się, że byliśmy na Sri Lance w takim momencie, na początku drogi tego niesamowitego kraju do wielkiego turystycznego sukcesu. Bo, że taki nastąpi – nie mam wątpliwości. I w sumie trochę szkoda, bo zadepczemy ten raj na ziemi.
Wyspa herbaty
Kiedy myślę “Sri Lanka” przed oczami staje mi obraz pól herbacianych otulających podnóża gór. Niesamowita zieleń listków herbaty i geometryczność regularnie uszczykiwanych krzewów robi niesamowite wrażenie. W centralnej części wyspy taki widok, przeplatany szczytami gór i zjawiskowymi wodospadami, czai się za każdym rogiem. W pozostałej części zachwyca widok pól ryżowych, wodospadów i dolin rzek.
Sri Lanka położona jest na Oceanie Indyjskim, tuż pod Indiami, ze względu na jej charakterystyczny kształt bywa nawet nazywana „łzą
z policzka Indii”. Lokalizacja kilka stopni na północ od równika daje jej niesamowite warunki klimatyczne. Roślinom dwa razy nie trzeba tego powtarzać. Są wszędzie i są piękne.
Rośliny jak w raju
Na Sri Lance dominują różne odmiany palm, bambusy, mango, avocado, kakaowce, mahoń, gałka muszkatołowa, cynamon i wiele, wiele innych. Na polach spotkamy głównie ryż, kukurydzę, trzcinę cukrową, owoce i warzywa, a na plantacjach – przyprawy. Jeśli czasami macie ochotę uciec “gdzie pieprz rośnie”, to niewykluczone, że traficie właśnie na Sri Lankę.
W centralnej, chłodniejszej części wyspy dominują uprawy herbaty.
Sri Lanka to tez piękne zabytki, ukryte w dżungli stare pałace, zapomniane ruiny i świątynie otulone zielenią, takie jak Golden Temple w Dambulla czy stare miasto Polonnaruwa.
Wyspa rajskich plaż
Inny obraz Sri Lanki to niesamowite, rajskie wybrzeże. Złoty piasek, palmy kokosowe chylące się do wody i kilometrami ciągnące się puste plaże. Niestety, to już ostatnie chwile, by zobaczyć tę wyspę w takim wydaniu. Przy oceanie powstaje coraz więcej hoteli, a co drugi taksówkarz pyta, czy nie mógłby pośredniczyć w zakupie gruntu dla Ciebie, biorąc “za fatygę” jedyne 30% jej ceny.
Niesamowity świat zwierząt
Światowi roślin na Sri Lance nie ustępuje świat zwierząt. Najbardziej charakterystycznym z nich jest słoń indyjski, którego kilka rodzin mogliśmy zobaczyć w naturalnym środowisku w Parku Narodowym Kaudulla. Charakterystyczne są także wielkie nietoperze – rudawki, które wieczorem przecinają stadami lankijskie niebo. W wielu miejscach można spotkać też różne gatunki małp, głównie makaków oraz majestatycznie przechadzające się po polach pawie. Nam kilka razy udało się zobaczyć wielkie warany przemierzające okolice zbiorników wodnych.
Niespotykane owoce
Nigdy wcześniej na urlopie nie spróbowałam tak wielu przepysznych owoców. Przemieszczając się po Sri Lance na każdym za każdym zakrętem czai się stragan z gotowym do tagowania się sprzedawcą, w każdej mieścinie jest jakiś bazar. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że na świecie istnieje tak wiele rodzajów mango :). Na Sri Lance można też spróbować bananów w kilku odmianach, ananasów, mangostanów, marakui, guavy, gigantycznych avocado i charakterystycznego dla tej wyspy owocu: wood apple o słodkim, ziarnistym miąższu. Wizyta na bazarze przyprawia o zawrót głowy.
Najostrzejsza kuchnia świata
Przed wyjazdem trochę bałam się lankijskiej kuchni, należy ona do najostrzejszych na świecie. Moje wyobrażenie o jej ostrości było jednak niczym w porównaniu z tym, co faktycznie mogliśmy próbować. Ostrość na poziomie piekło! Na szczęście Sri Lanka zna już europejskie podniebienia i nieco łagodzi stopień pikantności potraw.
Gdzie byliśmy
Naszą wizytę na Sri Lance rozpoczęliśmy od Negombo, położonego w pobliżu lotniska. Stamtąd wyruszyliśmy w głąb wyspy, a zdecydowanie ułatwił nam to nasz kierowca Malid Prasantha, który z miejsca na miejsce woził nas swoim samochodem i rezerwował noclegi.
Objazd wyspy rozpoczęliśmy od Dambulli z buddyjską świątynią z tysiącem posążków Buddy, w jej okolicach wspięliśmy się na piękną skałę Sigiriya, odwiedziliśmy też Park Narodowy Kaudulla z mnóstwem zwierząt żyjących w naturalnym dla nich środowisku (słonie, ptaki, bawoły wodne).
Potem zobaczyliśmy niesamowite ruiny pałacu królewskiego Polonnaruwa, zatopione w bujnej roślinności. Kolejne dni spędziliśmy w okolicy Nuwara Elija, gdzie w deszczu i chłodzie, jak to w tropikach 🙂 podziwialiśmy plantacje herbaty. Stamtąd przenieśliśmy się do Ella odwiedzając niesamowity Nine Arches Brige i wspinając się na Little Adam’s Peak, skąd rozciąga się przepiękna panorama na Ella Rock. Ze względu na strajk na kolei, niestety nie udało nam się przejechać słynnym pociągiem z Nuwara Elija do Ella.
Końcówkę naszej lankijskiej wyprawy spędziliśmy w okolicach Tangalla, skąd raz wyskoczyliśmy na wycieczkę do Galle i Mirissy, po drodze zahaczając o pogotowie dla żółwi morskich. Mieszkaliśmy w niesamowitym, kameralnym hotelu na rajskiej plaży, z pięknym ogrodem, a za oknami pokoju szumiał nam Ocean Indyjski.
Tu wrócimy
Sri Lanka nie była łatwa. Im więcej czasu mija od naszej wizyty tam, tym milej ją wspominam, ale pierwsze wrażenie nie było jednoznacznie pozytywne. Trudno wprost powiedzieć dlaczego, chyba chodzi o bezsilność wobec biedy, szczególnie dotkliwej dla tego kraju po zamachach terrorystycznych z kwietnia 2019r. Ale Sri Lanka jest nieziemska, niesamowita, epicka.
Dziś, planując kolejną podróż coraz mocniej dostrzegam jak wspaniale spędziliśmy tam czas. Zobaczyliśmy mnóstwo pięknych miejsc i wypoczywaliśmy na plaży z naszych marzeń. Nie mam wątpliwości, że na tę plażę kiedyś wrócimy.
