Nie jestem ekspertem od trawników pięknych, jak zielony dywan. Działam trochę intuicyjnie, nawożę zgodnie z radą zaprzyjaźnionego ogrodnika, podlewam, gdy jest sucho, wyrywam chwasty, a wiosną robię mojemu trawnikowi kilka zabiegów turbodoładowujących. Nie ukrywam jednak, że parę osób dotychczas pochwaliło naszą murawę :), a parę innych pytało, jak sprawiliśmy, że tak dobrze wygląda, dlatego nie boję się z Wami podzielić moimi trikami na piękny trawnik.
#1 przygotowanie terenu
My rozpoczęliśmy po budowie domu, jakoś tak się złożyło, że w lipcu. Co tu dużo mówić, nie jest to najlepsza pora na zakładanie trawnika. Upał, sucho, dla trawy, szczególnie tej kiełkującej, prawdziwy dramat. W przypadku budowy domu i zakładania ogrodu, trawnik powinien być ostatnim etapem prac, kiedy w ogrodzie wszystko jest już gotowe. Inaczej zanim powstanie na dobre, zostanie zadeptany 🙂
U nas, zanim posialiśmy trawę, teren na którym miał powstać trawnik został nieco „wyżłobiony” i ok. 7-10 cm pod przyszłą powierzchnią trawnika została ułożona siatka na krety. Genialne rozwiązanie, polecam wszystkim. Naszą działkę, kiedyś ulubione miejsce kretów, wreszcie przestały zrobić rozrzucone co kilka metrów kopce ziemi. Na siatkę oczywiście poszła warstwa dobrej ziemi.
Ten etap jest też właściwy do założenia systemu nawadniającego, My niestety o nim nie pomyśleliśmy i teraz trawnik musimy podlewać ręcznie.
Przygotowanie podłoża pod trawnik to sprawa kluczowa. Jeśli macie w ogrodzie dobrą ziemię, wystarczy ją przekopać (leniwym z pomocą przyjdzie glebogryzarka), usunąć chwasty lub kamienie. Jeśli nie, rozsądnie będzie kupić trochę dobrej ziemi, która da trawnikowi energię na długi czas. Z nawiezionej ziemi należy również usunąć chwasty i kamienie. Ważna jest tez struktura ziemi. Gliniasta wymaga wymieszania z piaskiem, żeby nieco ją rozluźnić, piaszczystej przyda się nieco dobrej materii.
Kolejnym krokiem jest wyrównanie terenu, np. grabiami, tak, żeby rozbić grudy ziemi, ale też usunąć wszelkie zagłębienia, czy górki. Taki dobrze wygrabiony teren teraz trzeba ubić – można to zrobić np. specjalnym wałem, który jest do wypożyczenia w wielu sklepach ogrodniczych. Wałem jeździmy najpierw w jedną stronę (raz obok razu), a następnie poprzecznie do niej.
To jest dobry moment, by wyznaczyć ostateczne granice trawnika i rabat, np. używając specjalnych obrzeży.
Ten etap jest dokładnie taki sam, zarówno dla trawnika wysiewanego, jak i tego z rolki.
#2 siejemy/układamy trawnik
Na wyrównany i zwałowany teren trzeba teraz wysiać nasiona. Jakie? Najlepiej dobrej jakości, dostosowane do miejsca, w którym trawnik będzie rosnąć. Nasz trawnik ma ok. 300 m2 i znajdują się na nim dwa rodzaje traw: jeden do miejsc cienistych, druga do suchych i nasłonecznionych. Nasiona kosztowały ok. 500 zł, wystarczyło ich zarówno na wysiew, jak i późniejsze dosiewki. To była jedna z lepszych inwestycji, trawa wygląda naprawdę bardzo dobrze. Trawy z supermarketów, szczególnie te tanie, to dokładanie sobie dodatkowej pracy i kosztów. Wiele z nich rośnie bardzo szybko, nieestetycznymi kępkami i trzeba sporo zabiegów, by taki trawnik zaczął wyglądać dobrze.
Ile kupić nasion? Ok 3 kg na każde 100 m. Przyda się też siewnik, który ułatwi równomierne rozmieszczenie nasion. Trawę siejemy „na krzyż” – najpierw w jedną stronę, następnie poprzecznie do wcześniejszych wysiewów. Wiatr nie ułatwia pracy, więc do siewu najlepiej wybrać dzień bezwietrzny. Świetnie, gdyby ziemia była lekko wilgotna, można ją zwilżyć dzień lub kilka godzin przed sianiem.
Po wysianiu trawy, powierzchnię ziemi lekko grabimy, żeby nasiona zmieszały się z glebą, oraz ponownie wałujemy. Na koniec nowo zakładany trawnik trzeba podlać, ale bardzo delikatnym, rozproszonym strumieniem, żeby nasiona i poruszona ziemia nie spłynęły. Trawnik trzeba utrzymywać stale wilgotny. Po kilku dniach powinny pojawić się pierwsze nasiona, po ok. 10-14 dniach ziemia będzie już dobrze pokryta zielonym meszkiem.
Trawnik z rolki po prostu wykłada się na wyrównany, zwałowany teren, o lekko zwilżonej ziemi. Co ważne, miejsca łączeń nie mogą być obok siebie, należy je układać „na mijankę”. Na koniec trawnik z roki również należy zwałować i regularnie podlewać. Zarówno trawnik z rolki, jak i ten siany kosimy kiedy źdźbła osiągną ok. 10 cm. Siany trawnik w pierwszym roku raczej nie będzie spektakularny, ale już w następnym sezonie powinien zamienić się w piękny, zielony dywan.
My zdecydowaliśmy się na trawnik siany, za radą ogrodnika, który twierdzi, że taka murawa jest zdecydowanie bardziej trwała, i łatwiej dobrać odpowiednie nasiona do terenu o zróżnicowanych warunkach świetlnych, jakim jest nasz ogród. W naszym ogrodzie są zarówno miejsca nasłonecznione i bardzo suche, zacienione i bardzo suche, jak i zacienione i wilgotne. Każde wymaga nieco innych odmian traw.
# 3 pielęgnacja przez cały sezon
Zaczyna się na przełomie marca i kwietnia. Przez kilka lat kolejne dni tygodnia, kiedy trawnik już wystarczająco obsechł po zimowych miesiącach, przeznaczaliśmy na żmudne wygrabywanie obumarłej trawy i mchu, który na naszym zacienionym trawniku czuje się jak mchowym raju. Baliśmy się trochę wertykulacji, ze względu na siatkę na krety – byłam przekonana, że wertykulacją ją ponacina.
Kiedy wgryźliśmy się nieco bardziej w temat okazało się, że wertykulator w ogóle nie zagraża siatce, wcina się tylko kilka milimetrów w ziemię, a efekty jego działania są spektakularne! Mimo, że nasz trawnik był wcześniej dobrze wygrabiony (tak nam się wydawało), każdy przejazd kilkudziesięciu metrów wertykulatorem zapełniał filcem cały duży worek.
Po wertykultorze w ruch poszedł aerator, który nakłuwa powierzchnię trawnika sprawiając, że do korzeni dostaje się więcej powietrza.
Szczerze mówiąc po wertykulacji trawnik przez kilka dni wygląda jak nieszczęście, ale potem nabiera zupełnie nowej energii. Jeśli plamy bez trawy są duże, warto w tym momencie dosiać trochę trawy.
W ciągu kilku dni po wertykulacji warto trawnik nawieźć. Dobry jest humus, ale mogą to być także tradycyjne nawozy do trawników. Trawnik nawozi się kilka razy w sezonie, w zależności od tego, na jaki nawóz się zdecydujecie. Informacji o częstotliwości nawożenia szukajcie na opakowaniu.
Dla mnie jednym z ważniejszych zabiegów służących wyglądowi trawnika jest także przycinanie obrzeża. Nic tak dobrze nie robi trawnikowi jak piękna, równa krawędź. Można ją uzyskać dzięki specjalnemu szpadelkowi w kształcie półksiężyca. Krawędź wystarczy przyciąć dwa razy w roku, a mniej więcej co drugie koszenie warto specjalnymi nożycami skracać wystającą spoza krawędzi trawę.
Z trawnika w trakcie sezonu warto też usuwać chwasty. Jeśli poświęcicie temu trochę czasu, nie zdążą zakwitnąć i się rozsiać.
Trawnik trzeba kosić przynajmniej raz na tydzień, począwszy od kwietnia/maja (w zależności od pogody). Jeśli macie kosiarkę bez kosza, skoszoną trawę dobrze jest zebrać lub rozgrabić, żeby zalegające kupki nie niszczyły żywej trawy pod spodem. Skoszona trawa to doskonały nawóz dla trawnika, rozkładając się uwalnia do ziemi azot, jednak jej nadmiar też nie jest dobry. Skoszoną i wysuszoną trawę można używać jako ściółki na rabatach i w warzywniku.
Jeśli Wasz trawnik rośnie na gliniastym podłożu, jesienią warto ponownie wykonać aerację.
Jesień to też czas jesiennego nawożenia, trzeba jednak zastosować do tego specjalny, przeznaczony do tego okresu w roku nawóz. Ma on składniki, które pozwolą trawnikowi lepiej przetrwać zimę i uniknąć chorób.
Jesienią koniecznie trzeba także zgrabić z trawnika liście. Pozostawione na nim mogą doprowadzić do chorób grzybowych, a nawet do zamarcia trawy.