Skip to main content

Nie wiem co takiego mają w sobie purpurowe warzywa, że tak bardzo je lubię. Kiedy w warzywniku dojrzewa coś w purpurowym kolorze, cieszę się dwa razy bardziej. W mojej ocenie fioletowe warzywa mają głębszy smak niż te tradycyjne odmiany, jednak można wśród nich znaleźć też takie, które ładniej wyglądają, niż smakują. Tak jest na przykład z fioletowym groszkiem.

O co chodzi z tymi purpurowymi warzywami, że tak mnie zachwycają? Postanowiłam przeprowadzić małe śledztwo i odkryć ich tajemnicę.

Na początek małe wyjaśnienie. Fioletowe warzywa nie zawsze są tylko fioletowe. Mogą być też bordowe, ciemnoczerwone, granatowe, ciemnobrązowe, a nawet czarne. Wszystkie je łączy jedno – antocyjany, czyli barwniki, które odpowiadają za głębię koloru purpurowych warzyw, a także bardzo dobrze wpływają na nasze zdrowie. Dotleniają organizm, odżywiają mózg, pomagają walczyć ze stresem. Są jak sieć wyłapująca wolne rodniki i wykazują silne działanie przeciwzapalne.

Dzięki swojej reaktywności antocyjany mają zdolność wyłapywania wolnych rodników i wykorzystywane są w organizmie człowieka jako naturalne przeciwutleniacze. Przeciwdziałają one kruchości naczyń krwionośnych, zwłaszcza naczyń włosowatych oraz stymulują produkcję rodopsyny – substancji ważnej w procesie widzenia. Dodatkowo wpływają one na obniżenie szybkości reakcji utleniania LDL cholesterolu, który jest składnikiem blaszek miażdżycowych – czytamy w poświęconej antocyjanom publikacji Ewy Piątkowskiej, Anety Kopeć i Teresy Leszczyńskiej przygotowanej dla Polskiego Towarzystwa Technologów Żywności.

Nasz organizm nie potrafi kumulować antocyjanów, więc bardzo ważne jest, aby dostarczać je regularnie, a najlepiej to robić chrupiąc purpurowe warzywa. Im ciemniejsze, tym więcej w nim zdrowych substancji, ale uwaga! Zbyt długa obróbka termiczna niszczy te cenne składniki.

Między innymi o fioletowych warzywach i owocach oraz ich właściwościach zdrowotnych piszę też w innym poście, poświęconym polskim superfoodsom

Inny ważny powód mojej miłości do fioletowych warzyw to to, jak upiększają warzywnik. Są jak piękne fioletowe wykrzykniki pośród zielonej dżungli. Testowałam już chyba wszystkie możliwe fioletowe warzywa w moim ogrodzie. Bakłażany, pomidory i papryki to oczywistość, ale miałam jeszcze fioletową kalarepę, brukselkę, jarmuż, kapustę, fasolę, marchew, groszek i ziemniaki. Uwielbiam fioletową cebulę i sałatę, bo pięknie ozdabiają warzywnik.

A jak u Was? Też pałacie miłością do fioletowych warzyw, nie robią one na Was wrażenia? Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii 🙂